poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Spotkanie

Nagły strach ogarnia mnie całego, paraliżuje, jeży włosy na karku. Ciarki przebiegają mi po plecach. Przerażony padam twarzą prosto w błoto. Alien powoli pochyla się nade mną wołając coś do swojego towarzysza. Obcy powinni być zieloni, a ci są niebiescy, ale to nic nie zmienia. Coś mówi, niestety nie rozumiem, o co chodzi.
Łapią mnie pod pachy i ciągną. Szarpaniem próbuję stawiać opór. Dla nich to jednak żaden problem. Wrzucają mnie do pojazdu. W końcu zaczyna do mnie docierać, co mówi jeden z nich:
- Ludzie to nie mają umiaru. Nachlają się w święta, potem trzeba ich zwozić do izby wytrzeźwień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz