KONSEKWENCJE
Zmrok zapadał bardzo szybko. Błąkałem się w dzielnicy zrujnowanej przez
bombardowanie, szukając schronienia na kolejną noc. Ostatni miesiąc mieszkałem w przytułku dla bezdomnych. Było brudno ale
przynajmniej ciepło i można coś zjeść. Jednak wywalili mnie stamtąd, bo
przyczaiłem się przy umierającym Starym Łukaszu. Chciałem drapnąć jego portfel
schowany w poduszce. Pilnował go i udawał, że nic nie ma, ale wszyscy cichcem
opowiadali, że portfel był wypchany forsą. Stary nic z tego nie chciał wydać,
taki był chciwy. Wolał żebrać i żyć jak ostatni łach. Czasem coś smęcił o
córce, dla której zbiera posag, ale wszyscy wiedzieli, że nie ma żadnej
rodziny.