- No przyjaciele, jesteśmy coraz bliżej. – Jazon jak zwykle pałał
nieuzasadnionym optymizmem.
Okręt zwany Argo, popychany podmuchem Zefira, przecinał fale z
zadziwiającą łatwością. Dookoła rozciągało się bezkresne morze, opromienione
zachodzącym słońcem.
Orfeusz, siedząc na dziobie, brzdąkał coś na swoim dziwnym instrumencie.
Herakles, Tezeusz, Kastor i Polluks grali w kości. Inni leżąc wspominali
ostatnią przygodę.